W domach poniewierają się numizmaty warte fortunę, a tymczasem przed nami kolejne rekordowe aukcje. Aż 10 mln złotych wyniosły obroty na sobotniej aukcji numizmatyków Antykwariacie Paweł Niemczyk w Warszawie. Warto moim zdaniem, żeby każdy przestudiował aukcyjny katalog. Są tam niepozorne numizmaty, które nierzadko poniewierają się u nieświadomych właścicieli a kosztują fortunę. Nieświadomie możemy je wyrzucić lub zniszczyć.
Tak wysokie obroty nie są osiągalne na żadnej z aukcji malarstwa w Polsce! Na aukcjach obrazów za rekordowe uznawane są obroty już powyżej 1 mln zł. Niemczyk zorganizował już 5 aukcję z tak wyjątkową ofertą i wynikami. Takie zakupy to wyraz zaufania nabywców do branży i do firmy. Przed nami w tym półroczu są dwie aukcje numizmatyków.
Paweł Niemczyk za rekordową kwotę 48 tys. zł (wyw. 4 tys. zł) sprzedał niepozorny żeton pamiątkowy wykonany w 1903 roku w Piatigorsku. Takie żetony nosili tamtejsi tramwajarze, dumni z przynależności do tej elitarnej korporacji zawodowej. Na żetonie widnieje dedykacja dla generała Drzewuskiego. Kolekcjonerzy po aukcji komentowali, że o przedmiot walczyli przedstawiciele rodu Drzewuskich.
Rekordowym wynikiem 600 tys. zł zakończyła się licytacja 20 dukatów wybitych w Gdańsku w 1617 roku (400 tys. zł). Takich spektakularnych licytacji było więcej. To były pewniaki kolekcjonerskie lub inwestycyjne. Największe wrażenie robią wysokie ceny monet nieefektownych, których laik nie wziąłby nawet do ręki. Na przykład miedziane trzy grosze z 1818 roku kupiono za 12 tys. zł (wyw. 2 tys. zł). Za 57 tys. zł. (wyw. 10 tys. zł) kupiono rzadki półtalar Zygmunta Augusta z 1564 roku wybity w Wilnie lub Tykocinie.
Warto w katalogu poczytać precyzyjne, wyczerpujące, komunikatywne opisy obiektów. Potencjalny nabywca czuje się podmiotem transakcji. Sam może zweryfikować każdą informację z katalogowego opisu w powszechnie dostępnej literaturze w muzeach, na forach kolekcjonerskich lub w Polskim Towarzystwie Numizmatycznym (www.ptn.pl).
100 VIP-ów płaci po 100 tysięcy
Paweł Niemczyk stosuje ostrą selekcję oferty. Na aukcji jest ok. 500 zabytków. Oferta jest skierowana wyraźnie do bardziej majętnych kolekcjonerów lub inwestorów. Którzy kupują gwarantowane unikaty w idealnym stanie. Firma po ostatnim sukcesie prawdopodobnie zorganizuje w październiku drugą w tym roku aukcję stacjonarną (co tydzień odbywają aukcje internetowe). Będą na niej najlepsze najrzadsze monety II Rzeczypospolitej, rzadkie próby bite w złocie po 1945 roku i muzealnej wartości polskie numizmaty ze średniowiecza.
Aukcje Warszawskiego Centrum Numizmatycznego (www.wcn.pl) mają ofertę bardziej demokratyczną. Firma rozesłała właśnie katalog aukcji 7 czerwca. Jest tam ponad 1000 obiektów bardziej dostępnych cenowo.
Tak samo każdy powinien przestudiować katalog WCN. Po przeczytaniu laik zda sobie sprawę, że można sprzedać nawet niepozorne dokumenty finansowe. Czytajmy katalogi i zbierajmy pieniądze!
Jest w ofercie WCN niepozorny biurowy druczek z pieczęcią Narodowego Banku Polskiego. To zaświadczenie z 1957 roku na okaziciela, upoważniające do odbioru z banku astronomicznej na owe czasy kwoty 5 tys. rubli. Szarobury druczek ma cenę wywoławczą 400 zł. Prawdopodobnie wystawiony został dla jakiegoś dostojnika z PRL. Takie dokumenty właściciele odruchowo wyrzucają na śmietniki.
Inny przykład. Niektórzy z dzieciństwa pamiętają „babę w chuście” z banknotu o masowym nominale 20 zł. W ofercie WCN jest taki banknot z ceną wywoławczą 2 tys. zł. Przez lata używałem banknotu o tym nominale (niestety, nie tej odmiany!) jako zakładki do książki. Kupiłem książkę wraz z banknotem, który poprzedniemu właścicielowi służył jako zakładka.
Ciekawostka są banknoty, które ktoś w PRL wydał do zabawy dla dzieci. Pomysłowi Polacy natychmiast płacili nimi w sklepach. Na poprzedniej aukcji WCN banknot zabawkę kupiono za 800 zł.
Rynek numizmatów jest stabilny. Ryszard Konrad z WCN szacuje, że jest minimum 50 tys. kolekcjonerów, którzy kupili numizmaty najtańsze, do 1 tys. zł. Na ok. 5 tys. osób szacuje grupę nabywców numizmatów do 10 tys. zł. Numizmaty w cenie do 100 tys. zł. kupuje ok. 100 osób. Klienci awansują z niższych przedziałów cenowych do wyższych.
Przybywa klientów
Krakowska Desa (www.desa.art.pl) ujawniła, że 28 czerwca zorganizuje aukcję numizmatów oraz zabytkowych orderów. Sensacją jest kolekcja 80 sztuk nakrętek od rzadkich przedwojennych odznak pułkowych. Odznaki te od lat są przebojem polskich aukcji. Bardzo często są zdekompletowane.
Kto by przewidział, że jest kolekcjoner, który zbiera same nakrętki? Nierzadko jest tak, że odznaka kosztuje np. 500 zł, a nakrętka 700 zł. Po sprzedaży tych nakrętek kolekcjoner zyska przyzwoitą sumę. Przez lata zdobywanie tych rzadkich przedmiotów nie rujnowało domowego budżetu kolekcjonera, dodatkowo było znakomita rozrywką. Teraz dzięki sprzedaży zbioru właściciel pojedzie na luksusową wycieczkę w świat, wyremontuje mieszkanie, a może kupi jeden upragniony drogi przedmiot do kolekcji.
Krakowska Desa przez lata organizowała dwie aukcje numizmatów w roku. Od kilku lat, w odpowiedzi na rosnący popyt, odbywają się trzy aukcje. Jerzy Majewski z Desy informuje, że na aukcjach jest coraz więcej młodych klientów. Często kompletują odznaki, jakie miał dziadek lub ojciec, które jednak nie zachowały się w rodzinie. – Przychodzi wnuk z fotografią dziadków w mundurze i licytuje odznaczenia, które widać na fotografii – mówi Jerzy Majewski.
Kolekcjonerzy militaryści generalnie wysoko cenią odznaki Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Pośród tych odznak są białe kruki. Od wysokiej ceny wywoławczej 4,5 tys. zł. rozpocznie się licytacja odznaki wykonanej w Kairze. To rzadkość. Ktoś pospieszył się z wykonaniem odznaki, która nie została zatwierdzona przez władze polskie w Londynie. Odznaka jakimś cudem wyszła z warsztatu grawera, który ją wykonał.
Warto pamiętać, że „londyńskie” odznaki mają wartość kolekcjonerską, ale nie zawsze są gwarantowaną inwestycją. Niektóre odznaki lub ordery przez lata miały stabilne wysokie ceny z uwagi na rzadkość. Uchodziły za doskonałą lokatę, której cena będzie tylko rosła. Zdarzało się, że nagle ktoś w świecie znajdował na strychu zapas nowiutkich orderów lub odznak, których rząd Polski z Londynu nie zdążył nadać.
Wydarzeniem na aukcji Desy w Krakowie maja być zabytkowe kajdany. Pierwszy raz pojawiają się na krajowym rynku. Kilka dni temu Desa przyjęła w komis do sprzedaży prywatny zbiór kajdan. Problem jest z wyceną. – Z czym porównać tak nietypowe przedmioty – zastanawia się Małgorzata Lalowicz, prezes Desy. Ciekawe, dlaczego kajdany postanowiono sprzedać akurat na aukcji orderów?
MBF Group S.A. jest znaczącym udziałowcem w spółce Rara Avis Sp. z o.o. działającej na rynku inwestycji alternatywnych. Przedmiotem Rara Avis jest także handel artykułami kolekcjonerskimi oraz monetami, banknotami, papierami wartościowymi, obrazami, znaczkami, wyrobami z metali szlachetnych itd. MBF Group S.A. posiada 48,89% udziałów w Rara Avis.
07.06.2014r.